Mont Blanc 2016

Wstęp

Najwyższa góra w Alpach – Mount Blanc 4810 m.n.p.m. Planowaliśmy wyprawę na ten szczyt od jakiegoś czasu.

MB 2014

Wiedzę czerpałem z Internetu, relacji, filmów i forów. Technicznie wejście na szczyt „klasyczne” nie jest bardzo trudne. Najbardziej niebezpieczne miejsce to kuluar na podejściu między schroniskami. Jego nazwa to „rolling stones”. Bardzo trafnie, bo spadające tam kamienie załatwiły wielu wspinaczy. Z uwagi, że cały masyw jest parkiem narodowym i podlega ochronie, nie ma możliwości rozbicia namiotu, poza wyznaczonym miejscem. Jedyne takie jest zlokalizowane przy schronisku Tête Rousse na wysokości 3 200 m.n.p.m.

MB 2014

Oczywiście, jest to specjalnie wymyślone, żeby wspinacze musieli skorzystać z noclegu w schronisku Goûter na wysokości 4 304 m n.p.m. Problem w tym, że nocleg tam kosztuje 90 EUR. Jak nie masz rezerwacji to jeszcze plus 25 EUR. Ta sytuacja bardzo utrudnia zdobycie szczytu. Poniżej opcje na sukces:

  1. Na bogato. Wjazd kolejką na Saint-Gervais-les-Bains. Potem tramwajem do Nid D’Aigle na 2372 m. Dalej podejście do schronu Tête Rousse. Nocleg. Podejście na wysokość 4 304 i nocleg w Goûter. Wejście na szczyt i powrót z noclegiem w którymś schronie. Zjazd na parking w Les Houches.
  2. Dla wytrwałych 😉 Podejście od parkingu do schronu. Nocleg pod namiotem. Przy dobrych warunkach jest możliwe wejście na szczyt i powrót do namiotu na nocleg. Taki plan mieliśmy. Inny patent to nocleg w namiocie. Podejście do Goûter. Tam można przeczekać do 22. Nocna wędrówka do bunkra Vallot na wysokości 4 362. Atak szczytowy o świcie. Powrót.
MB 2014

Relacja

Z samego rana wyruszyliśmy z parkingu. Spotkaliśmy tam innych Polaków, przygotowujących sobie śniadanie. Podejście było spoko. Nikogo na szlaku. Wszyscy korzystają z kolejki. My wolimy całość włoić sami. To darmowa wersja i sposób na aklimatyzację.

MB 2014

Na górnej stacji kolejki spotkaliśmy kolejną grupę Polaków. Poszli na tramwaj. My wzdłuż torów. Optymalne rozwiązanie. Jest wyłącznie podejście i nie traci się wysokości. Na końcu trasy jest tunel. Można go obejść z boku, lub grzać środkiem z opcją spotkania z kolejką. Od stacji zaczyna się śnieg. Temperatura też spada. Zakładamy raki i zaczynamy długie podejście. Słońce pali niemiłosiernie. Czapka z daszkiem i krem nic nie dają. Do tego zalewa nas pot. Droga skręca w prawo i zaczyna się strome podejście pod Tête Rousse.

MB 2014

Na miejscu widzimy sporo namiotów. Okopujemy się i rozbijamy namioty. Nagle słychać krzyki. Kuluarem pod Goûter schodzi lawina. Grupa alpinistów próbuje uciec. Udało się. Po nich schodzi kolejna grupa. Czają się. Nie ma śladów i leży dużo świeżego śniegu. Nagle schodzi kolejna lawina. Jeszcze większa od poprzedniej. Na szczęście im również się udało. Było blisko tragedii. Cały czas było zimno. Teraz pogoda się poprawiła i słońce stopiło sporo śniegu. Idealne warunki na lawiny. Koniec atrakcji na dziś.

MB 2014

Robimy kolacje, topimy śnieg na wodę. Słońce zachodzi i robi się zimno. Co jakiś czas dobiegają nas odgłosy kolejnych lawin. Takie dźwięki budzą nas też w nocy.

MB 2014

Rano pogoda, zgodnie z prognozami, kiepska. Pada. Mieliśmy w planach przeczekać ten dzień i wyjść w nocy w górę. Okazuje się jednak, że nikt jeszcze nie zdobył szczytu. Nie da się tam dotrzeć. Nic nie jest przetarte. Do tego bardzo dmucha i schodzą lawiny. Potwierdzają to wszyscy schodzący z Goûter. Czyli kicha. Możemy wejść na Goûter, a potem i tak trzeba się wycofać. Postanawiamy, że w takiej sytuacji czekamy do jutra, jak poprawi się pogoda to schodzimy…

MB 2014

Jednak trzeba przyjechać tu we wrześniu, kiedy nie ma już tyle śniegu, a trasa na szczyt jest przetarta. Gdyby była jakaś realna szansa na wejście, z pewnością byśmy spróbowali. Tu schodzili tak wytrawni łojanci i nikomu się jeszcze nie udało. To jak z motyką na księżyc. Nie było sensu. Przespaliśmy noc w namiotach. Rano wyruszyliśmy w dół. Był mróz. Śnieg był twardy. Mieliśmy nadzieje, że będziemy schodzić w cieniu i unikniemy dalszego poparzenia słońcem. Nic z tego. Słońce paliło jak diabli. Brakowało nam wody. Ratowaliśmy się strumieniem. Po południu dotarliśmy na parking.

MB 2014

Moje rady na Blanka:

  1. Dobre przygotowanie kondycyjne wymagane.
  2. Rozważyć opcje skorzystania z wyciągu i tramwaju (duża oszczędność czasu, możliwość wniesienia większej ilości zapasów np. wody, no i mniejsze zmęczenie)
  3. Zabrać sporo wody.
  4. Kremować się i unikać słońca. Bąble od poparzenia to standard.
  5. Jechać w czasie, kiedy szlak na szczyt jest już przetarty.
  6. Miałem ślad trasy wgrany na telefon. Gdyby pogoda się załamała, miałem narzędzie na odnalezienie drogi.

Sprzęt na tej wyprawie:

Namiot Jack Wolfskin 
Śpiwór Marmot Coulior  
Palnik Campingaz 
Czekan Grivel 
Raki Grivel  
Karimata Thermarest 

Na zakończenie zapraszam na film z wyprawy. Uwaga; niecenzuralne słowa.

Film z wyprawy

Inne moje wyprawy górskie.

Grossglocner – Najwyższa góra w Alpach Austriackich.
Zugspitze – Najwyższa góra w Niemczech.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *